Pierwszy bieg pracowniczy

      Brak komentarzy do Pierwszy bieg pracowniczy

No i stało się – zorganizowaliśmy pierwsze wspólne bieganie. Umówiliśmy się na wtorek po pracy. Co ciekawe – przyszli wszyscy, którzy się zgłosili – nawet nasza starsza koleżanka pracująca jako księgowa. Był też oczywiście szef. Każdy dobrze się przygotował: sportowe buty, wygodny sportowy strój i oczywiście butelki wody – bez której średnio wyobrażam sobie wysiłek fizyczny, żeby nie powiedzieć, że sobie go w ogóle nie wyobrażam.

Ustaliliśmy, że na początek nie ma co rzucać się na długą trasę i wyznaczyliśmy sobie przebieżkę do pobliskiego parku. Pomimo, że dystans nie wydawał się długi, już po wcale niezbyt długim czasie wiele z nas poczuło, że jest ciężko, niektórzy się zatrzymali inni zaczęli maszerować.

W końcu szef zaproponował, żebyśmy wszyscy się zatrzymali. Musieliśmy coś ustalić, bo był to nasz pierwszy bieg i w zasadzie nie ustaliliśmy, co robić w różnych przypadkach. I tak doszliśmy do wniosku, że jeśli, ktoś będzie miał dosyć i poczuje, że dalej już nie da rady biec, niech uda się do wyznaczonego miejsca w parku i tam poczeka na resztę kolegów. Tak wyszło, że wielu z nas tam przyszło raczej prędzej niż później 🙂

Nasze bieganie pracownicze wyglądało tak, że każdy biegał w swoim tempie. Jedni robili przerwy na marsz inni odpoczywali, a jeszcze inni mówili, że mają dosyć. Szef doszedł do wniosku, że inicjatywa wspólnego biegania jest świetna, ale chyba lepiej, żeby każdy na początku rozbiegał się we własnym zakresie, a na wspólne przebieżki będziemy umawiać się dopiero po jakimś czasie. Wszyscy byliśmy zgodni i zmotywowani, do treningów, bo wiedzieliśmy, że nastąpi dzień, w którym spotkamy się i trzeba będzie dotrzymać tempa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *